Polski gamedev – bańka? A może rzeczywiście najlepszy na świecie?

Źródło: Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie

Niedawno Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie pochwaliła się, że na parkiecie głównym oraz w Alternatywnym Systemie Obrotu NewConnect jest notowana największa na świecie liczba podmiotów produkujących gry. Wyprzedziliśmy pod tym względem nawet Japonię (na Tokio Stock Exchange jest notowanych 47 takich spółek). Obecnie w Polsce przedmiotem obrotu są akcje 49 spółek, ale co najmniej drugie tyle planuje zadebiutować na polskiej giełdzie w najbliższych latach. W branży trwa najgorętszy okres w roku nie tylko za sprawą okresu, w którym spółki notują zazwyczaj najwyższą sprzedaż w roku, ale również za sprawą nadchodzącej premiery Cyberpunka 2077, a także największego debiutu w historii tegoż sektora na polskim rynku kapitałowym, czyli IPO People Can Fly. A na giełdzie szykuje się w najbliższym czasie jeszcze jeden potęęężny debiut (liczba samogłosek nieprzypadkowa). Jednak czy ilość idzie w tym przypadku w parze z jakością? W mediach społecznościowych oraz na forach internetowych nie brakuje opinii, że polski gamedev to „balon” lub „bańka” (w nomenklaturze giełdowej oznacza to, że wyceny spółek są kompletnie oderwane od ich fundamentów, czyli sytuacji finansowej spółek). Pojawiają się również głosy, że rynek jest przesycony i może się to skończyć katastrofą dla polskiego rynku kapitałowego, który w ostatnich latach dzięki spółkom gamingowym przykrył trochę swoje mankamenty. Są też i tacy, co twierdzą, że jeżeli youtuberzy czy też influencerzy giełdowi biorą się za zakładanie spółek, których nazwa sugeruje, że mają produkować długoterminowe gry, to zbliża się już koniec hossy gamingowej. A kto wie, czy własnej spółki gamedev na giełdzie nie będzie miał niedługo najbardziej wpływowy oraz rozpoznawalny człowiek polskiego sportu? Kariera piłkarza nie trwa wiecznie, a Robert już teraz robi podchody pod branżę i nawiązał pierwszą współpracę. Wszakże sport i biznes mają wiele wspólnego i cechy przydatne na boisku często przydają się również w biznesie.

Brak opisu.
Źródło: Capital Market Week

Na początku przywołajmy sobie parę faktów. W październiku portal Strefainwestorów.pl opublikował artykuł, w którym jest napisane, że na najpopularniejszym serwisie sprzedaży gier, czyli platformie Steam, w pierwszej 100 Top Wishlists, czyli rankingu najbardziej pożądanych/wyczekiwanych gier jest aż 20 tytułów autorstwa polskich spółek gamedev. Niespełna dzień później portal polskigamdev.pl sprostował nawet, że takich gier jest nawet 21, a nie 20. Można by wręcz wysnuć prymitywny wniosek, że polski gaming stanowi 20% całego światowego rynku gier. Jest to jednak hiperboliczne stwierdzenie. Według Newzoo wartość światowego rynku gier w 2019 roku wyniosła 148,8 mld dolarów. Natomiast raport „The Game Industry of Poland” mówi, że łączne przychody polskich producentów gier w 2019 roku wyniosły 479 milionów euro, co stanowi 0,39% udziału w światowym rynku (przy kursie dolara 3,69 oraz kursie euro 4,47). W tym roku ten udział powinien być wyższy, gdyż, według estymacji analityków, sam Cyberpunk 2077 ma przynieść przychody na co najmniej takim poziomie. Powyżej przytoczone dane nie zmieniają faktu, że jesteśmy w światowej czołówce producentów gier. Wg raportu Steamspy Polska znajduje się na 7 miejscu pod względem przychodów z gier typu indie. Od tamtych artykułów kilka polskich tytułów z grona Top 100 Wishlists na Steamie miało już swoją premierę, a kilka miało mieć. W zasadzie premiera jednej polskiej gry (a nawet dwóch) została przesunięta w wyniku… przesunięcia premiery innej gry polskiego studia. Każdy wie, kto jest głównym bohaterem całego zamieszania. Jak wygląda obecnie pierwsza setka listy życzeń na Steamie? W 26 produkcjach swoje palce „maczają” polskie spółki, tzn. pełnią rolę producenta lub wydawcy gry (dane ze strony gaminganalytics.info).


Przechodząc do meritum, chciałbym się odnieść do wyceny rynkowej polskich spółek notowanych już na giełdzie. Obecna kapitalizacja wszystkich 49 spółek wynosi 59,1 mld zł (stan na dzień 06.12.2020 r.). Do oceny wyceny rynkowej zastosuję jeden z najpopularniejszych i najprostszych do obliczenia oraz interpretacji wskaźników wyceny, czyli bieżący wskaźnik C/Z (ang. Trailing P/E ratio). Bardziej odpowiednim wskaźnikiem byłby w tym przypadku forward P/E ratio, czyli przyszły wskaźnik cena do zysku, gdyż giełda wycenia przyszłość, a nie przeszłość. Lecz nie chcę opierać się na prognozowanych danych finansowych spółek, tylko na uzyskanych już wynikach, więc zastosuję bieżący wskaźnik cena/zysk. Wskaźnik cena do zysku informuje nas o tym, ile lat zabierze spółce zarobienie wystarczającej ilości pieniędzy równej początkowej inwestycji w akcje przy założeniu, że zyski firmy zostaną niezmienne. Czyli np. jeżeli wskaźnik C/Z jest równy 5, to oznacza, że na zwrot z inwestycji poczekamy 5 lat przy założeniu, że spółka w każdym roku będzie wypłacała 100% zysku w postaci dywidendy oraz kurs akcji się nie zmieni. Zatem im niższy jest ten wskaźnik, tym spółka jest „teoretycznie” bardziej niedowartościowana. Natomiast wskaźnika C/WK, czyli ceny do wartości księgowej, nie będę używał, gdyż w branży gamedev największą wartością są ludzie (pracownicy) i ich wiedza oraz umiejętności, które nie sposób wycenić w bilansie. W zestawieniu uwzględnię tylko 10 największych polskich deweloperów gier pod względem kapitalizacji, ze względu na fakt, że stanowią oni ponad 95% kapitalizacji całego sektora oraz mają one na swoim koncie udane produkcje, są rentowne, nowe gry tworzą dzięki zarobionym pieniądzom i nie są na wczesnym etapie rozwoju, a także nie muszą finansować swojej działalności emisją akcji, jak to jest często w przypadku tych mniejszych spółek.
Już z góry wiem, że to zestawienie będzie tendencyjne ze względu na obecność CD Projektu, który, mając zdecydowanie największą wycenę w tym gronie, znacząco zawyży sumaryczny wskaźnik C/Z dla 10 największych spółek, dlatego też będzie również wskaźnik dla każdej spółki z osobna. Ponadto poniżej zrobię zestawienie dla 10 największych spółek bez CD Projektu, czyli dla tych z miejsc 2-11. Do czasu premiery flagowej gry CDP, to zestawienie wydaje się być bardziej wiarygodne oraz rzetelne. Warto wspomnieć, że w tabelach uwzględniony jest zysk skonsolidowany, a nie jednostkowy. Oto pierwsze zestawienie:

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych z biznesradar.pl (stan na dzień 06.12.2020 r.)

Jak widać w powyższej tabeli, wskaźnik cena do zysku dla 10 największych spółek gamedev na giełdzie to aż 80,07. Powszechnie uważa się, że gdy wskaźnik ten przekroczy 20, to mamy do czynienia z bańką spekulacyjną. Jak wcześniej wspomniałem, CD Projekt bardzo mocno zawyża ten wskaźnik ze względu na zdecydowanie największy udział w sumie kapitalizacji wszystkich spółek. Teraz sprawdźmy, jak to wygląda w przypadku spółek z miejsc od 2 do 11. Kształtuje się to następująco:

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych z biznesradar.pl (stan na dzień 06.12.2020 r.)

Sumaryczny wskaźnik C/Z wynosi już tylko 28,05. Mamy do czynienia z kolosalną różnicą, ale nadal wskaźnik wskazuje na bańkę. Czy aby na pewno?

Powyższa grafika przedstawia, jak kształtował się w Polsce CAGR (skumulowany roczny wskaźnik wzrostu) w latach 2016-2019. Cały sektor poza CD Projektem rósł średnio o około 28%. Biorąc pod uwagę bieżący wskaźnik C/Z na poziomie około 28 oraz fakt, że giełda wycenia przyszłość, a także przyjmując założenie, że polskie spółki utrzymają to tempo wzrostu przychodów oraz, że zyski będą rosły proporcjonalnie do przychodów, za rok wskaźnik C/Z (w tym przypadku możemy powiedzieć o forward P/E ratio) wynosiłby około 21,91. Za dwa lata byłoby to już tylko około 17,12. To już diametralnie zmienia percepcję wycen. Natomiast przyjmując założenie, że polski gamedev będzie rósł w tempie światowego rynku, czyli o 8,3% rok do roku, wskaźnik ten za rok wyniósłby około 25,90, a za dwa lata ~ 23,91.

Dlaczego branża gier jest tak uwielbiana przez polskich inwestorów?

Jest wiele powodów, dla których branża jest taka popularna. Przede wszystkim bardzo łatwy dostęp do danych odnośnie sprzedanych egzemplarzy lub liczby pobrań gier dzięki takim serwisom jak Steamdb.info, SteamSpy, Sensor Tower czy też Priori Data. Stosunkowo łatwo jest zatem oszacować wyniki finansowe, zwłaszcza, że prowizje platform dystrybucji są wszystkim znane. Do tego biznes ten generuje naprawdę porządne cash flowy, jest rentowny (w zasadzie mało jest takich gier, w których nie zwróciły się choćby koszty produkcji). Wysoka płynność branży jest kolejnym atutem. Ponadto spółki tegoż sektora wyglądają świetnie fundamentalnie. Charakteryzują się bardzo wysokimi wskaźnikami ROE (return on equity) przy bardzo niskim poziomie zadłużenia, co warto podkreślić! Jeżeli udział kapitału obcego w strukturze pasywów jest wysoki, dużo łatwiej jest uzyskać wyższy zwrot z kapitału własnego. Również lockdown jest przemysłowi gier niestraszny. Powodów jest jeszcze dużo, dużo więcej.

Co na temat przyszłości gamedevu uważają specjaliści? Prezes GPW Marek Dietl powiedział podczas e-forum „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”: „Polski gamedev jest w światowej czołówce i ma nieograniczone pole do rozwoju, a takich branży w Polsce jest relatywnie mało, a inwestorzy zagraniczni postrzegają Polskę jako gamingowy hub. Ponadto sektor ma świetne pokrycie analityczne w postaci wielu blogerów zajmujących się tą branżą”.

Kończąc ten artykuł, zacytuję jeszcze tylko odpowiedź prezesa GPW na zadane pytanie odnośnie tego jaki będzie 2021 rok dla spółek gamedev w Polsce: „Lepszy niż poprzedni, ale gorszy niż następny”.

Rafał Andrzejewski
SKN IK Profit

Źródła:
– Strefainwestorów.pl,
– Polskigamedev.pl,
– Gaminganalytics.info,
– Raport “The Game Industry of Poland”,
– Biznesradar.pl,
– Capital Market Week,
– Comparic.pl,
– Forum bankier.pl (;)).

Niniejszy wpis jest prywatną opinią autora i żadnym stopniu nie stanowi „rekomendacji” inwestycyjnej w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).

Giełda jako kryształowa kula


Co mówią indeksy giełdowe o wyniku wyborów prezydenckich w USA.

Mniej niż dziesięć dni dzieli Amerykanów od wybrania 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych bądź powierzenia obecnemu lokatorowi Białego Domu urzędu na następne cztery lata. Ostatnie miesiące nie były pomyślne dla Donalda Trumpa. Na początku roku wszystko wskazywało na to, że jego reelekcja, wobec defetyzmu w Partii Demokratycznej i nadal względnie dobrego stanu amerykańskiej gospodarki, to prosta droga bez istotnych przeszkód, i Empire State Building ponownie zaświeci się na czerwono, tak jak miało to miejsce w 2016 roku. Wraz z wybuchem pandemii coronawirusa i wszystkimi negatywnymi skutkami gospodarczo-społecznymi z nią związanymi, włącznie z powszechnym społecznym przekonaniem, że administracja Trumpa nie poradziła sobie z jej opanowaniem, sondaże zaczęły znacząco faworyzować Joe Bidena.


Jednakże prawie wszystkie sondaże i analizy okazały się błędne 4 lata temu, kiedy to niedowartościowanie Donalda Trumpa w sondażach osiągało poziom nawet kilkunastu punktów procentowych, i nie ma żadnej gwarancji, że tym razem sytuacja będzie inna. Należy także dodać, że statystyki z mail in voting i early in-person ballots returned sugerują podobną sytuację, ale to wątek na zupełnie inny tekst. Wobec tego, czy mamy inne dane, takie, które z większym prawdopodobieństwem pozwolą nam na poprawne przewidzenie rezultatu wyborów 3 listopada?


Z odpowiedzią na to pytanie przychodzi indeks S&P 500 (do 1957 S&P 90). Od 1928 obserwacja jego zachowania w trzymiesięcznym okresie poprzedzającym elekcję pozwoliła w 87% przypadków (19 z 22), a od 1984 w 100% (8 z 8), prawidłowo przewidzieć wynik wyborów. Formuła jest prosta: jeżeli w dniu wyborów jego wartość jest większa niż 3 miesiące wcześniej, urzędująca partia utrzymuje Biały Dom, jeśli natomiast wartość indeksu maleje w tym okresie, traci. Od tej zasady były tylko trzy wyjątki. W 1956 roku Eisenhower wygrał reelekcję, pomimo tego, że indeks stracił 3.2%. W 1968 Lyndon B. Johnson nie ubiegał się o reelekcję i Demokrata Hubert Humphrey przegrał z Richardem Nixonem, podczas gdy S&P 500 był o 6.0% większy na początku listopada w porównaniu z początkiem sierpnia. I w końcu rok 1980, w którym Jimmy Carter przegrał z Ronaldem Reaganem, nawet wtedy gdy w obliczu recesji indeks urósł o 6.9%.

źródło: opracowanie własne


Gdy zestawimy notowania S&P 500 i ICE U.S.Dollar Index, nadal z trzymiesięcznego okresu przedwyborczego, ale zgodnie z zasadą, że bierzemy pod uwagę tylko te lata, w których jeden z indeksów rósł, a drugi malał, otrzymamy prognozę wyników, która historycznie nie pomyliła się ani razu. Clou tej analizy jest następujące. Jeżeli S&P 500 się umacnia, a dolar słabnie, urzędująca partia utrzymuje Biały Dom i analogicznie, jeśli to dolar rośnie, a S&P 500 spada, przegrywa. W latach, gdy zmiana wartości tych dwóch indeksów jest tego samego znaku, nie zaobserwowano żadnego trendu.

źródło: opracowanie własne


Jak będzie w 2020 roku? Od początku sierpnia S&P 500 urósł o około 5%, a dolar osłabił się o blisko 0.9%. Gdyby ten trend się utrzymał, oznaczałoby to zgodnie z przytoczonym modelem, utrzymanie Białego Domu przez Republikanów, a więc kolejne 4 lata Donalda Trumpa w Gabinecie Owalnym. Jednakże nadal niewiadomą pozostaje, czy Senat zdąży uchwalić drugi pakiet stymulujący przed dniem elekcji i jak jego potencjalna wielkość wpłynie na nastroje na Wall Street. Nie zapominajmy również, że 2020 nadal trwa, a więc nic nie jest niemożliwe. Wszystko będzie jasne 4 listopada około 3 w nocy czasu polskiego, gdy spływające dane z tzw. battleground states wskażą zwycięzcę.


Wiktor Kaszkowiak


SKN IK Profit


Źródła:
– dane dot. indeksów: https://lplresearch.com/ orazhttps://www.wolframalpha.com/
https://www.theice.com/index
– https://fortune.com/2020/10/11/who-will-win-2020-election-biden-trump-predictions-stock-market-dollar-manufacturing-indicators/


Niech żyją debiuty!

Początki bywają trudne. Każdy z nas zna to powiedzenie, ale czy można je użyć w kontekście debiutów spółek na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych w tym roku?

Polski e-commerce Allegro w pierwszym tygodniu notowań na głównym parkiecie wyceniany był na kwotę 3,5 razy większą niż PKO Bank Polski i 34 razy większą niż Jastrzębskie Spółki Węglowe. Kapitalizacja debiutanta zbliża się do 90 miliardów złotych, dystansując przy tym pozostałe spółki z WIG20. Wejście Allegro na giełdę nie jest jedynym udanym debiutem na GPW w tym roku i pozostałe wydają się być równie ciekawe.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 122105817_362862195158401_4373059739723122605_n.jpg


Już od kilku miesięcy informacja o IPO Allegro (Initial Public Offering) rozpalała wyobraźnię inwestorów. Początkowo polski e-commerce został wyceniony na aż 44 miliardy złotych, a inwestorzy indywidualni mogli łącznie nabyć akcje za 404 miliony złotych, składając zapisy w domach maklerskich. Popyt zdecydowanie przewyższył podaż, w związku z tym redukcja wyniosła blisko 85%. Oznacza to, że inwestor indywidualny, który zapisał się na 100 akcji Allegro, finalnie otrzymał ich zaledwie 15, a nadpłacony kapitał został zwrócony na jego konto.

Pierwsze notowania spółki Allegro na głównym parkiecie miały miejsce 12 października tego roku, kiedy to za akcje płacono ponad 50% więcej niż podczas IPO. O zainteresowaniu udziałami giganta świadczy wartość obrotu, który tego dnia wyniósł 4 miliardy złotych, podczas gdy obroty drugiego w kolejności CD Projektu nie przekroczyły 200 milionów. Z tego powodu została podjęta decyzja o przeprowadzeniu nadzwyczajnej rewizji indeksów, podczas którego Allegro zastąpiło mBank w WIG20.

To, czy akcje Allegro są przewartościowane czy nie, każdy musi ocenić samodzielnie. Jedno jest pewne: w zdominowanym przez państwowe molochy WIG20 Allegro jest powiewem świeżości. Spółki, w których głównym udziałowcem jest Skarb Państwa, przeważnie znajdują się w kilkuletnim trendzie spadkowym, a ich przyszłość jest niepewna. Allegro kusi do inwestycji zagranicznych inwestorów, którzy być może z czasem przekonają się do warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych.

Na rynku NewConnect również nie brakuje udanych debiutów. Zdecydowanie jednym z nich jest wejście na rynek nieregulowany spółki z branży gier – Pyramid Games. 13 sierpnia 2020 roku, podczas pierwszego dnia notowań, płacono za akcję lubelskiego producenta gier 100 złotych, a następnego dnia aż 140 złotych. Podczas ostatniej emisji akcje Pyramid Games nabywano za 20 złotych, zatem wzrost kursu był liczony w setkach procent. Za tak duży popyt na akcje podczas pierwszych dni notowań odpowiada nadchodząca premiera gry ,,Occupy Mars’’, która została bardzo pozytywnie przyjęta przez przyszłych graczy. Gra, w której wyruszymy na Marsa, buduje aktualnie silną wishlistę na platformie Steam, gdzie kupowane są gry.


I jeszcze jedna ciekawa spółka, która dopiero zadebiutuje na rynku NewConnect: Drago entertainment. Firma przeprowadziła we wrześniu tego roku kampanię crowdfundingową, pozyskując przy tym kapitał na swoje projekty. Zadziwiające jest to, że druga transza emisji, która była przeznaczona dla inwestorów indywidualnych, trwała zaledwie 90 sekund. Zbiórki crowdfundingowe innych firm trwają zazwyczaj kilka godzin lub kilka dni. Krakowski producent gier ma w swoim portfolio ciekawe projekty m.in. “Red Frost” czyli postapokaliptyczny surviwal, mogący powtórzyć wyczyn “Green Hell” od Creepy Jar, który odniósł globalny sukces.

Tak entuzjastyczne podejście inwestorów do małych spółek produkujących gry można jednak wyjaśnić. Inwestorzy szukają studia na miarę kolejnego CD Projekt lub 11 Bit Studios, licząc, że spółka powtórzy ich sukces i będzie rozpoznawana na całym świecie. To właśnie dlatego zdarza się, że niewielkie studia, produkujące gry, osiągają astronomiczne wyceny sięgające kilkuset milionów złotych.

Debiuty Allegro czy spółek z branży gier mogą napawać optymizmem. Jest jeszcze długa lista spółek, które dążą do tego, aby przekształcić się w spółkę akcyjną i pozyskać finansowanie na swoje projekty. Czy pozostałe firmy odniosą podobny sukces? Czas pokaże…

Franciszek Szukała
SKN IK Profit

Źródła:
– Parkiet.com
– Strefainwestorów.pl
– Steam.pl