Co mówią indeksy giełdowe o wyniku wyborów prezydenckich w USA.
Mniej niż dziesięć dni dzieli Amerykanów od wybrania 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych bądź powierzenia obecnemu lokatorowi Białego Domu urzędu na następne cztery lata. Ostatnie miesiące nie były pomyślne dla Donalda Trumpa. Na początku roku wszystko wskazywało na to, że jego reelekcja, wobec defetyzmu w Partii Demokratycznej i nadal względnie dobrego stanu amerykańskiej gospodarki, to prosta droga bez istotnych przeszkód, i Empire State Building ponownie zaświeci się na czerwono, tak jak miało to miejsce w 2016 roku. Wraz z wybuchem pandemii coronawirusa i wszystkimi negatywnymi skutkami gospodarczo-społecznymi z nią związanymi, włącznie z powszechnym społecznym przekonaniem, że administracja Trumpa nie poradziła sobie z jej opanowaniem, sondaże zaczęły znacząco faworyzować Joe Bidena.
Jednakże prawie wszystkie sondaże i analizy okazały się błędne 4 lata temu, kiedy to niedowartościowanie Donalda Trumpa w sondażach osiągało poziom nawet kilkunastu punktów procentowych, i nie ma żadnej gwarancji, że tym razem sytuacja będzie inna. Należy także dodać, że statystyki z mail in voting i early in-person ballots returned sugerują podobną sytuację, ale to wątek na zupełnie inny tekst. Wobec tego, czy mamy inne dane, takie, które z większym prawdopodobieństwem pozwolą nam na poprawne przewidzenie rezultatu wyborów 3 listopada?
Z odpowiedzią na to pytanie przychodzi indeks S&P 500 (do 1957 S&P 90). Od 1928 obserwacja jego zachowania w trzymiesięcznym okresie poprzedzającym elekcję pozwoliła w 87% przypadków (19 z 22), a od 1984 w 100% (8 z 8), prawidłowo przewidzieć wynik wyborów. Formuła jest prosta: jeżeli w dniu wyborów jego wartość jest większa niż 3 miesiące wcześniej, urzędująca partia utrzymuje Biały Dom, jeśli natomiast wartość indeksu maleje w tym okresie, traci. Od tej zasady były tylko trzy wyjątki. W 1956 roku Eisenhower wygrał reelekcję, pomimo tego, że indeks stracił 3.2%. W 1968 Lyndon B. Johnson nie ubiegał się o reelekcję i Demokrata Hubert Humphrey przegrał z Richardem Nixonem, podczas gdy S&P 500 był o 6.0% większy na początku listopada w porównaniu z początkiem sierpnia. I w końcu rok 1980, w którym Jimmy Carter przegrał z Ronaldem Reaganem, nawet wtedy gdy w obliczu recesji indeks urósł o 6.9%.

Gdy zestawimy notowania S&P 500 i ICE U.S.Dollar Index, nadal z trzymiesięcznego okresu przedwyborczego, ale zgodnie z zasadą, że bierzemy pod uwagę tylko te lata, w których jeden z indeksów rósł, a drugi malał, otrzymamy prognozę wyników, która historycznie nie pomyliła się ani razu. Clou tej analizy jest następujące. Jeżeli S&P 500 się umacnia, a dolar słabnie, urzędująca partia utrzymuje Biały Dom i analogicznie, jeśli to dolar rośnie, a S&P 500 spada, przegrywa. W latach, gdy zmiana wartości tych dwóch indeksów jest tego samego znaku, nie zaobserwowano żadnego trendu.

Jak będzie w 2020 roku? Od początku sierpnia S&P 500 urósł o około 5%, a dolar osłabił się o blisko 0.9%. Gdyby ten trend się utrzymał, oznaczałoby to zgodnie z przytoczonym modelem, utrzymanie Białego Domu przez Republikanów, a więc kolejne 4 lata Donalda Trumpa w Gabinecie Owalnym. Jednakże nadal niewiadomą pozostaje, czy Senat zdąży uchwalić drugi pakiet stymulujący przed dniem elekcji i jak jego potencjalna wielkość wpłynie na nastroje na Wall Street. Nie zapominajmy również, że 2020 nadal trwa, a więc nic nie jest niemożliwe. Wszystko będzie jasne 4 listopada około 3 w nocy czasu polskiego, gdy spływające dane z tzw. battleground states wskażą zwycięzcę.
Wiktor Kaszkowiak
SKN IK Profit
Źródła:
– dane dot. indeksów: https://lplresearch.com/ orazhttps://www.wolframalpha.com/
– https://www.theice.com/index
– https://fortune.com/2020/10/11/who-will-win-2020-election-biden-trump-predictions-stock-market-dollar-manufacturing-indicators/